Info
Ten blog rowerowy prowadzi Jacobsen z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 3041.83 kilometrów w tym 114.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.96 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 5730 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Maj4 - 1
- 2014, Kwiecień10 - 1
- 2014, Marzec8 - 5
- 2014, Luty2 - 2
- 2014, Styczeń2 - 0
- 2013, Grudzień1 - 0
- 2013, Listopad3 - 0
- 2013, Październik6 - 0
- 2013, Wrzesień7 - 2
- 2013, Sierpień13 - 3
- 2013, Lipiec15 - 2
- 2013, Czerwiec5 - 2
- 2013, Maj5 - 1
- 2013, Kwiecień6 - 1
- 2013, Marzec1 - 1
- DST 22.75km
- Czas 01:04
- VAVG 21.33km/h
- VMAX 41.20km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Kross Hexagon V3
- Aktywność Jazda na rowerze
Sosina
Wtorek, 6 maja 2014 · dodano: 07.05.2014 | Komentarze 0
Szybki wypad na Sosinę. Tak po prostu, pogadać sobie ;)
Trasa: J-no Ciężkowice, Sosina, Warpie, Ciężkowice.
- DST 44.87km
- Czas 02:05
- VAVG 21.54km/h
- VMAX 35.10km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Kross Hexagon V3
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 8: Warszawa - Jaworzno
Sobota, 3 maja 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0
Trasa: Warszawa - Sosnowiec - Jaworzno.
Stolicę opuszczamy ok. godz. 18. Pociągiem dojeżdżam do
Sosnowca, z którego mam jeszcze do domu 20 km rowerem. Przebijam się zatem
ciemnymi lasami przez Maczki do Jaworzna. W domu jestem punktualnie o 23.
Koniec wyprawy stał się zatem faktem.
- DST 51.10km
- Czas 02:35
- VAVG 19.78km/h
- VMAX 45.30km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Kross Hexagon V3
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 7: Dworce - Wilno - Warszawa
Piątek, 2 maja 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 1
Trasa: Dworce - Skojdziszki - Wilno - Kowno - Warszawa
Tuż przed południem po krótkiej rozmowie z Panią Bronisławą
ruszamy w kierunku Wilna. Mamy do przejechania ok. 30 km. Wileńszczyzna wita
nas chłodnym wiatrem. Pogoda wyraźnie idzie ku gorszemu.
W mieście kupujemy bilety na Simple Express do Warszawy za
ok. 75 PLN i szybko przed odjazdem zwiedzamy miasto, które choć
architektonicznie jest piękne to mimo wszystko sprawia wrażenie
nieuporządkowanego o czym świadczy stary dworzec autobusowy przypominający ten
w Katowicach tuż przed renowacją. Ku mojemu zaskoczeniu w wielu miejscach
dogadujemy się po polsku. Przed godz. 15 wsiadamy w autokar i udajemy się do
Warszawy przejeżdżając jeszcze przez Kowno. W stolicy jesteśmy ok. godz. 22.
Udajemy się zatem do moich dobrych znajomych na Białołękę. Tam rozmawiamy
niemal do białego rana, opowiadając m.in. jak minęła nam nasza podróż.
Witamy w sercu Polskiej kultury na Kresach
Filharmonia Wileńska
Zabudowa w centrum Wilna
Dworzec autobusowy w Kownie
Powrót za posrednictwem Simple Express - tylko oni zgodzili się na transport rowerów
- DST 45.50km
- Czas 03:09
- VAVG 14.44km/h
- VMAX 35.20km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Kross Hexagon V3
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 6: Mińsk - Dworce
Czwartek, 1 maja 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0
Trasa: Mińsk - Mołodeczno - Gudogaj - Miedniki Królewskie - Dworce.
Rano udajemy się z Olgierdem zwiedzać miasto. Nasz gospodarz
oprowadza nas na rowerach po stolicy. Mamy przyjemność być w Mińsku w dniu 1
Maja. Całe miasto jest przystrojone flagami. Po stolicy maszerują liczne
pochody, a na skwerach kwitną liczne czerwone tulipany. Abstrahując od polityki,
miasto robi na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Urbanistycznie dobrze
zorganizowane. Czyste, zadbane z licznymi pomnikami i neoklasycystycznymi
budowlami. Około południa udajemy się na dworzec główny, gdzie wsiadamy w
pociąg jadący na granicę białorusko-litweską. Wieczorem docieramy na odprawę w
Miednikach. Oddajemy nasze paszporty celnikowi, który ze zdziwieniem pyta,
gdzie są nasze wizy? Odpowiadamy, że nie mamy takich. Ten pyta zatem, jakim
sposobem wjechaliśmy do kraju. Odpowiadamy, że na podstawie biletów hokejowych.
Nakazuje nam pokazać bilety i wypytuje dlaczego chcemy opuścić kraj skoro
Mistrzostwa się jeszcze nawet nie rozpoczęły? Po chwili wykonuje jakiś telefon,
by po paru minutach z uśmiechem na twarzy powiedzieć nam, że możemy jechać
dalej.
Zanim wjedziemy na Litwę, czeka nas jeszcze dezynfekcja.
Litwini wpuszczają nas po krótkim wywiadzie. Pokonujemy jeszcze może 5
kilometrów i docieramy do wsi Dworce. Z oddali widzę pracującą kobietę w
ogródku. Zagaduję ją zatem po polsku (bo przecież litewskiego nie znam) po czym
kobieta ku mojemu zdziwieniu odpowiada również po polsku. Jak się później
okazało trafiliśmy do polskiej wioski. Wszyscy mówią piękną wileńszczyzną.
Rozkładamy zatem namioty, a od naszych polskich gospodarzy dostaję na noc
materac do namiotu.
Spacerujemy bulwarami nad rz. Świsłocz
Narodowe Centrum Olimpijskie
Zabudowa w centrum Mińska
Dworzec w Mołodecznie, miejsce naszej przesiadki w drodzę do granicy
Wieczorny przejazd w kierunku przejścia w Miednikach
Ostatni kotek na Białorusi
- DST 56.33km
- Czas 03:03
- VAVG 18.47km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Kross Hexagon V3
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 5: Tarasawicze - Mińsk
Środa, 30 kwietnia 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0
Trasa: Tarasawicze - Mir - Stołpce - Mińsk
Starsza Pani o poranku zaprasza do domu na śniadanie.
Próbujemy odmówić, ale Pani Maria nalega, więc udajemy się do niej na posiłek. Gospodyni
częstuje chlebem ze swojskimi jajami, serem i swojskim dżemem. Drewniany
kolorowy domek w środku rozjaśniają promienie słoneczne. Wszędzie są kwiaty,
zarówno sztuczne jak i cięte. Na ścianach wiszą dywany, ikony prawosławne i
zdjęcia rodzinne. Po śniadaniu żegnamy Panią Marię, która zaprasza do kolejnych
odwiedzin. Udajemy się w kierunku miasta Mir. Tam robimy chwilę przerwy by
obejrzeć zamek rodu Radziwiłów z XV wieku. Z Miru udajemy się do miejscowości
Stołpce leżącej ok. 70 km od Mińska. Kupujemy tam bilety na pociąg w cenie ok.
20 000 Rubli (tj. 2 dolary) i jedziemy do siedziby dyktatora.
W stolicy jesteśmy ok. 15. Udajemy się na centralny plac by
zobaczyć pomnik Lenina, budynek parlamentu oraz główną reprezentacyjną aleję.
Po jakimś czasie udajemy się na przedmieścia, gdzie czeka na nas Algerd (PL:
Olgierd), czyli Białorusin o polskich korzeniach. Rowerzysta zrzeszony z
portalem warmshowers.org. Olgierd świetnie mówi po polsku. Zaprasza nas do
domu, gdzie każdy z nas bierze prysznic. Jego rodzina organizuje z okazji
naszego przyjazdu kolację. Większość domowników mówi w kilku językach, więc z
komunikacją nie mamy najmniejszego problemu. Po długiej uczcie idziemy spać już
po północy. Muszę przyznać, że byłem pod wrażeniem tamtego wieczoru.
Domek Pani Marii, do której udajemy się na sniadanie
Wnętrze
Zamek Radziwiłów w Mirze
Graffiti po Białorusku - Stołpce
W pociągu do Mińska
Białoruski parlament
Lenin przed parlamentem
Polski kościół w samym centrum stolicy komunistycznego państwa!
Zbliża się Dzień Zwycięstwa (9 Maja)
Na mieście wisi niezliczona ilość narodowych flag
Wieczór u Olgierda
- DST 117.70km
- Czas 05:55
- VAVG 19.89km/h
- VMAX 50.70km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Kross Hexagon V3
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 4: Ogrodniki - Tarasawicze
Wtorek, 29 kwietnia 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 1
Trasa: Ogrodniki - Zdzięcioł - Korelicze - Tarasawicze.
O poranku zaczepia nas starsza Pani, którą zainteresowała
nasza obecność w okolicy. Bezinteresownie gotuje dla nas 10 swojskich jaj.
Przynosi nam wiadro ciepłej wody do umycia się i udostępnia nam studnię.
Opowiada nam o czasach, w których chodziła do Polskiej szkoły. Po krótkiej
pogawędce Pani Tamara zabiera się do pracy w polu, a my opuszczamy Ogrodniki.
Kierujemy się dalej na wschód. Niebo jest idealnie błękitne. Teren robi się
płaski i właściwie to odnosi się wrażenie, że jedziemy po stole. Mijamy co
chwilę drewniane kolorowe wioski, liczne kołchozy i pola uprawne. Około
południa docieramy do miejscowości Zdzięcioł (biał. Działtawa), gdzie
dokonujemy ulicznej wymiany dolarów na ruble. Zwiedzamy szybko miasteczko,
robimy zakupy, jemy „obiad” i jedziemy dalej w kierunku wschodnim. Wieczorem
docieramy do wsi o nazwie Tarasewicze nieopodal miasta Mir, w której zaczepiamy
miłą starszą Panią i wypytujemy o możliwość rozbicia namiotów. Pani po chwili
wyraża zgodę.
Pani Tamara na "Dzień Dobry" opowiada nam wierszyk
Nasze paliatki o poranku
Domki w Ogrodnikach
Białoruski dom handlowy w miejscowości Zdzięcioł
Jeden z najbardziej popularnych napojów na wschodzie
Gdzieś w okolicach Nowogródka
Sielski sposób spędzania wolnego czasu
- DST 113.20km
- Czas 05:57
- VAVG 19.03km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Kross Hexagon V3
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 3: Grodno - Ogrodniki
Poniedziałek, 28 kwietnia 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0
Trasa całkowita: Grodno - Aziory - Ostryna - Andruszowszczyzna - Dziembrów - Szczuczyn - Żałudek - Ogrodniki.
Rano po przejechaniu raptem kilku kilometrów zatrzymujemy
się na kawę i śniadanie. Po chwili orientuję się. że „złapałem kapcia”.
Paradoksalnie udaję mi się szybko dokonać wymiany dętki i kilka minut później
jesteśmy z powrotem na trasie. Po drodze spotykamy polskich stopowiczów.
Okazuję się, że ich plan jest całkiem podobny do naszego, czyli objechać
wioski, zwiedzić Mińsk i uciec z kraju jeszcze przed meczem. Dojeżdżamy do
miejscowości Ostryna, w której napełniamy bidony u miłego starszego Pana i
wyjeżdżamy na żwirową szeroką stepową szosę, aby udać się w moje rodzinne
okolice. Docieramy do miejscowości Ostrowo i nieistniejącej już wsi o nazwie
Andruszowszczyzna, czyli okolicy w której do ’57 roku mieszkała moja Babcia.
Chwilę później jesteśmy w Dziembrowie, w którym znajdujemy cmentarz, gdzie
pochowani są moi przodkowie. Pod Dziembrowem zatrzymujemy się by odpocząć nad
malowniczym zalewem. Po chwili relaksu okazuję się, że najprawdopodobniej mam
gorączkę. Resztę dnia jadę nieco zmęczony, ale udaję mi się jakoś przetrwać
kryzys. Wieczorem mijamy jeszcze Szczuczyn, z którego pochodzi moja druga
Babcia. Po ponad 110 kilometrach drogi zjeżdżamy nieco z głównej trasy do wsi
Ogrodniki. Zaczepiam tam białoruskiego chłopa jadącego powozem z pytaniem o
możliwość rozłożenia „paliatki” czyli namiotu. Białorusin zaprasza do siebie na
podwórko. Wieczorem częstuje nas krupnikiem z chlebem i słoniną.
Poranny widoczek z namiotu
Pierwszy kapeć już po kilku kilometrach
Droga Ostryny do Dziembrowa
Widoki Grodzieńszczyzny
Dziembrów
Polskie nagrobki na cmentarzu
Szczuczyn
Południk Struvego - jeden z 265 punktów pomiarowych na terenie Europy, który służył niegdyś do dokładnego określenia rozmiarów ziemi.
Konik u gospodarza w Ogrodnikach
- DST 72.21km
- Czas 03:49
- VAVG 18.92km/h
- VMAX 44.70km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Kross Hexagon V3
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 2: Czarna Białostocka - Grodno
Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0
Trasa całkowita: Czarna Białostocka - Kuźnica Białostocka (granica państwa) - Grodno.
Nadszedł kolejny dzień. Niebo pokryte jest ciemnymi
chmurami, ale nie pada. Decydujemy się zatem na dalszą jazdę w kierunku
przejścia granicznego. Teren jest lekko pofałdowany. Mijamy liczne wioski
zabudowane głównie przez drewniane kolorowe domki. Zamiast kościołów, pojawia
się coraz więcej cerkwi ze złotymi cebulastymi kopułami. Na jakieś 10 km przed
granicą dojeżdżamy do kolejki pojazdów ciężarowych oczekujących na wjazd na
Białoruś. Na chwilę przed granicą dopada nas deszcz. Karol znajduje szybko
opuszczony PGR, w którym decydujemy się przeczekać ulewę popijając kawę.
Po dwóch godzinach ruszamy z powrotem w kierunku Kuźnicy. Na
granicy robimy ostatnie polskie zakupy i zgłaszamy się do odprawy. Polacy
przepuszczają nas niemal natychmiastowo. Po chwili zgłaszamy się u Białoruskich
celników. Białorusini wyglądają na zafascynowanych faktem, że zdecydowaliśmy
się jechać na mecz do Mińska na rowerach. Wypytują nas komu kibicujemy i na
jakie spotkanie się wybieramy. Problem w tym, że zapytani o te szczegóły nie
bardzo wiemy co odpowiedzieć, bo przecież my w ogóle hokejem się nie
interesujemy. Celnicy po krótkiej miłej pogawędce przepuszczają nas przez
granicę. Cała procedura trwała może maksymalnie z 30 minut. Białoruś wita nas
zielenią. Droga do Grodna jest w zaskakująco
dobrym stanie. Po ponad godzinie docieramy do stolicy obwodu. Miasto,
które jest największym skupiskiem Polaków na Białorusi liczy sobie ok. 300 tys.
mieszkańców. Objeżdżamy centrum, fotografując m.in. pomnik Lenina. Grodno jest
czyste i uporządkowane. Centrum zabudowane starymi, ale odrestaurowanymi
Polskimi kamienicami. Nie widać tu ani biedy, ani bałaganu.
Tuż przed zachodem opuszczamy miasto i pospiesznie zakładamy
kolejny obóz. Znajdujemy ustronne miejsce tuż przy nasypie kolejowym. Po
kilkunastu minutach okazuje się, że jest to uczęszczana linia kolejowa. W nocy
co najmniej raz na godzinę tuż przy moim namiocie przejeżdża pociąg.
Nasze namioty na podwórku gospodarza
Podlaskie budownictwo. Domy w niektórych miejscowościach różnią się jedynie kolorami
Kolejka pojazdów ciężarowych przed bałoruską granicą
Witamy w Republice Białoruskiej. Witamy na Kresach!
Pierwsze obrazki po przekroczeniu granicy. Ten żubr pośrodku to maskotka wspominianych Mistrzostw
Grodno - w tle teatr miejski oraz pomnik upamiętniający śmierć radzieckiego żołnierza z rąk Polaków
- Sprzęt Kross Hexagon V3
- Aktywność Jazda na rowerze
Kresy Wschodnie 2014 (Białoruś-Litwa)
Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0
Pomysł by odwiedzić Białoruś i Litwę zrodził się w mojej
głowie przed kilkoma laty. Zainspirowały mnie do tego rozmowy z moją Babcią,
która pochodzi z Kresów Północno-Wschodnich. Jednym z powodów była m.in. chęć
pospacerowania po cmentarzu, na którym leży mój pradziadek i nawiązania
kontaktu z Polakami mieszkającymi na tych terenach od lat.
Problemem były jednak przeszkody administracyjne.
Konieczność kupna wizy, ubezpieczenia, otrzymania zaproszenia i obowiązek
meldunku, które skutecznie zniechęcały mnie do wyjazdu. Niemniej jednak w
pewnym momencie pojawiła się okazja w postaci Mistrzostw Świata w Hokeju.
Okazało się bowiem, że każdy kto kupi bilet za przynajmniej 93 000 Rubli
(ok. 25 złotych) na jakikolwiek mecz hokejowy odbywający się w maju na Białorusi
jest mile widziany w tym kraju, bez jakichkolwiek barier administracyjnych,
włączając wizy. Kupiliśmy zatem bilety na mecz Szwecja - Dania, odbywający się
9 maja w Mińsku i wyruszyliśmy w drogę do kraju współczesnego komunizmu.
Wyprawa dzień po dniu:
Dzień 1: Jaworzno - Białystok - Czarna Białostocka;
Dzień 2: Czarna Białostocka - Grodno;
Dzień 3: Grodno - Ogrodniki;
Dzień 4: Ogrodniki - Tarasawicze;
Dzień 5: Tarasawicze - Mińsk;
Dzień 6: Mińsk - Dworce (granica BY-LV);
Dzień 7: Dworce - Wilno - Warszawa;
Dzień 8: Warszawa - Jaworzno
- DST 37.90km
- Czas 01:46
- VAVG 21.45km/h
- VMAX 43.30km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Kross Hexagon V3
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 1: Białystok - Czarna Białostocka
Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0
Trasa całkowita: Jaworzno - Katowice - Warszawa - Białystok - Czarna Białostocka.
Cały tydzień przed wyprawą lekko chorowałem. Czym bliżej
było do wyjazdu tym gorzej się czułem. Na dzień przed startem wciąż miałem
gorączkę. Obawiałem się o swoją kondycję, ale z drugiej strony
wychodziłem z przekonania, że lekkie przeziębienie nie zmieni moich planów,
które nakreśliłem już jakiś czas temu.
W końcu przyszedł czas wyjazdu. Sobota, 26 kwietnia okazała
się deszczowa. Zatem do Katowic zamiast rowerem dojechałem pociągiem z Jaworzna
Szczakowej. Spotykam tam Karola i Marzenę i po godzinnym oczekiwaniu wsiadamy w
PKP do Warszawy Centralnej. W Warszawie pada jeszcze bardziej intensywnie niż
na Śląsku. Przedostajemy się na dworzec Gdański (ok. 5 km) i tam wsiadamy w PKP
do Białegostoku. W stolicy Podlasia jesteśmy ok. godz. 18. Na północy nie pada,
więc pospiesznie zakładamy sakwy i kierujemy się w kierunku granicy. Dojeżdżamy
do Czarnej Białostockiej, w której postanawiamy założyć nasz pierwszy obóz.
Znajdujemy gospodarza właściwie za drugim podejściem, u którego rodzina akurat
urządziła sobie ognisko. Dostajemy od gospodarza kawałek podwórka, kiełbaski z
ogniska, chleb, herbatkę. Po kolacji, jeszcze przez chwilę dyskutujemy z domownikami
porównując warunki życia na Podlasiu i Śląsku, po czym kładziemy się spać.
Większość dnia spędzona w PKP
Nasza pierwsza wyprawowa kolacja