Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jacobsen z miasteczka Jaworzno. Mam przejechane 3041.83 kilometrów w tym 114.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.96 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jacobsen.bikestats.pl
  • DST 22.75km
  • Czas 01:04
  • VAVG 21.33km/h
  • VMAX 41.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon V3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sosina

Wtorek, 6 maja 2014 · dodano: 07.05.2014 | Komentarze 0

Szybki wypad na Sosinę. Tak po prostu, pogadać sobie ;)

Trasa: J-no Ciężkowice, Sosina, Warpie, Ciężkowice.


Kategoria 0 - 50 km


  • DST 44.87km
  • Czas 02:05
  • VAVG 21.54km/h
  • VMAX 35.10km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon V3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 8: Warszawa - Jaworzno

Sobota, 3 maja 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0

Trasa: Warszawa - Sosnowiec - Jaworzno.

Stolicę opuszczamy ok. godz. 18. Pociągiem dojeżdżam do Sosnowca, z którego mam jeszcze do domu 20 km rowerem. Przebijam się zatem ciemnymi lasami przez Maczki do Jaworzna. W domu jestem punktualnie o 23. Koniec wyprawy stał się zatem faktem.




  • DST 51.10km
  • Czas 02:35
  • VAVG 19.78km/h
  • VMAX 45.30km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon V3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 7: Dworce - Wilno - Warszawa

Piątek, 2 maja 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 1

Trasa: Dworce - Skojdziszki - Wilno - Kowno - Warszawa

Tuż przed południem po krótkiej rozmowie z Panią Bronisławą ruszamy w kierunku Wilna. Mamy do przejechania ok. 30 km. Wileńszczyzna wita nas chłodnym wiatrem. Pogoda wyraźnie idzie ku gorszemu.
W mieście kupujemy bilety na Simple Express do Warszawy za ok. 75 PLN i szybko przed odjazdem zwiedzamy miasto, które choć architektonicznie jest piękne to mimo wszystko sprawia wrażenie nieuporządkowanego o czym świadczy stary dworzec autobusowy przypominający ten w Katowicach tuż przed renowacją. Ku mojemu zaskoczeniu w wielu miejscach dogadujemy się po polsku. Przed godz. 15 wsiadamy w autokar i udajemy się do Warszawy przejeżdżając jeszcze przez Kowno. W stolicy jesteśmy ok. godz. 22. Udajemy się zatem do moich dobrych znajomych na Białołękę. Tam rozmawiamy niemal do białego rana, opowiadając m.in. jak minęła nam nasza podróż.

Witamy w sercu Polskiej kultury na Kresach


Filharmonia Wileńska


Zabudowa w centrum Wilna




Dworzec autobusowy w Kownie


Powrót za posrednictwem Simple Express - tylko oni zgodzili się na transport rowerów




  • DST 45.50km
  • Czas 03:09
  • VAVG 14.44km/h
  • VMAX 35.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon V3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 6: Mińsk - Dworce

Czwartek, 1 maja 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0

Trasa: Mińsk - Mołodeczno - Gudogaj - Miedniki Królewskie - Dworce.

Rano udajemy się z Olgierdem zwiedzać miasto. Nasz gospodarz oprowadza nas na rowerach po stolicy. Mamy przyjemność być w Mińsku w dniu 1 Maja. Całe miasto jest przystrojone flagami. Po stolicy maszerują liczne pochody, a na skwerach kwitną liczne czerwone tulipany. Abstrahując od polityki, miasto robi na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Urbanistycznie dobrze zorganizowane. Czyste, zadbane z licznymi pomnikami i neoklasycystycznymi budowlami. Około południa udajemy się na dworzec główny, gdzie wsiadamy w pociąg jadący na granicę białorusko-litweską. Wieczorem docieramy na odprawę w Miednikach. Oddajemy nasze paszporty celnikowi, który ze zdziwieniem pyta, gdzie są nasze wizy? Odpowiadamy, że nie mamy takich. Ten pyta zatem, jakim sposobem wjechaliśmy do kraju. Odpowiadamy, że na podstawie biletów hokejowych. Nakazuje nam pokazać bilety i wypytuje dlaczego chcemy opuścić kraj skoro Mistrzostwa się jeszcze nawet nie rozpoczęły? Po chwili wykonuje jakiś telefon, by po paru minutach z uśmiechem na twarzy powiedzieć nam, że możemy jechać dalej.
Zanim wjedziemy na Litwę, czeka nas jeszcze dezynfekcja. Litwini wpuszczają nas po krótkim wywiadzie. Pokonujemy jeszcze może 5 kilometrów i docieramy do wsi Dworce. Z oddali widzę pracującą kobietę w ogródku. Zagaduję ją zatem po polsku (bo przecież litewskiego nie znam) po czym kobieta ku mojemu zdziwieniu odpowiada również po polsku. Jak się później okazało trafiliśmy do polskiej wioski. Wszyscy mówią piękną wileńszczyzną. Rozkładamy zatem namioty, a od naszych polskich gospodarzy dostaję na noc materac do namiotu.

Spacerujemy bulwarami nad rz. Świsłocz



Narodowe Centrum Olimpijskie


Zabudowa w centrum Mińska


Dworzec w Mołodecznie, miejsce naszej przesiadki w drodzę do granicy


Wieczorny przejazd w kierunku przejścia w Miednikach


Ostatni kotek na Białorusi





  • DST 56.33km
  • Czas 03:03
  • VAVG 18.47km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon V3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 5: Tarasawicze - Mińsk

Środa, 30 kwietnia 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0

Trasa: Tarasawicze - Mir - Stołpce - Mińsk

Starsza Pani o poranku zaprasza do domu na śniadanie. Próbujemy odmówić, ale Pani Maria nalega, więc udajemy się do niej na posiłek. Gospodyni częstuje chlebem ze swojskimi jajami, serem i swojskim dżemem. Drewniany kolorowy domek w środku rozjaśniają promienie słoneczne. Wszędzie są kwiaty, zarówno sztuczne jak i cięte. Na ścianach wiszą dywany, ikony prawosławne i zdjęcia rodzinne. Po śniadaniu żegnamy Panią Marię, która zaprasza do kolejnych odwiedzin. Udajemy się w kierunku miasta Mir. Tam robimy chwilę przerwy by obejrzeć zamek rodu Radziwiłów z XV wieku. Z Miru udajemy się do miejscowości Stołpce leżącej ok. 70 km od Mińska. Kupujemy tam bilety na pociąg w cenie ok. 20 000 Rubli (tj. 2 dolary) i jedziemy do siedziby dyktatora.
W stolicy jesteśmy ok. 15. Udajemy się na centralny plac by zobaczyć pomnik Lenina, budynek parlamentu oraz główną reprezentacyjną aleję. Po jakimś czasie udajemy się na przedmieścia, gdzie czeka na nas Algerd (PL: Olgierd), czyli Białorusin o polskich korzeniach. Rowerzysta zrzeszony z portalem warmshowers.org. Olgierd świetnie mówi po polsku. Zaprasza nas do domu, gdzie każdy z nas bierze prysznic. Jego rodzina organizuje z okazji naszego przyjazdu kolację. Większość domowników mówi w kilku językach, więc z komunikacją nie mamy najmniejszego problemu. Po długiej uczcie idziemy spać już po północy. Muszę przyznać, że byłem pod wrażeniem tamtego wieczoru.

Domek Pani Marii, do której udajemy się na sniadanie


Wnętrze



Zamek Radziwiłów w Mirze


Graffiti po Białorusku - Stołpce


W pociągu do Mińska


Białoruski parlament


Lenin przed parlamentem


Polski kościół w samym centrum stolicy komunistycznego państwa!



Zbliża się Dzień Zwycięstwa (9 Maja)


Na mieście wisi niezliczona ilość narodowych flag



Wieczór u Olgierda




  • DST 117.70km
  • Czas 05:55
  • VAVG 19.89km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon V3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 4: Ogrodniki - Tarasawicze

Wtorek, 29 kwietnia 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 1

Trasa: Ogrodniki - Zdzięcioł - Korelicze - Tarasawicze.

O poranku zaczepia nas starsza Pani, którą zainteresowała nasza obecność w okolicy. Bezinteresownie gotuje dla nas 10 swojskich jaj. Przynosi nam wiadro ciepłej wody do umycia się i udostępnia nam studnię. Opowiada nam o czasach, w których chodziła do Polskiej szkoły. Po krótkiej pogawędce Pani Tamara zabiera się do pracy w polu, a my opuszczamy Ogrodniki. Kierujemy się dalej na wschód. Niebo jest idealnie błękitne. Teren robi się płaski i właściwie to odnosi się wrażenie, że jedziemy po stole. Mijamy co chwilę drewniane kolorowe wioski, liczne kołchozy i pola uprawne. Około południa docieramy do miejscowości Zdzięcioł (biał. Działtawa), gdzie dokonujemy ulicznej wymiany dolarów na ruble. Zwiedzamy szybko miasteczko, robimy zakupy, jemy „obiad” i jedziemy dalej w kierunku wschodnim. Wieczorem docieramy do wsi o nazwie Tarasewicze nieopodal miasta Mir, w której zaczepiamy miłą starszą Panią i wypytujemy o możliwość rozbicia namiotów. Pani po chwili wyraża zgodę.

Pani Tamara na "Dzień Dobry" opowiada nam wierszyk

Nasze paliatki o poranku


Domki w Ogrodnikach



Białoruski dom handlowy w miejscowości Zdzięcioł


Jeden z najbardziej popularnych napojów na wschodzie


Gdzieś w okolicach Nowogródka


Sielski sposób spędzania wolnego czasu




  • DST 113.20km
  • Czas 05:57
  • VAVG 19.03km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon V3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 3: Grodno - Ogrodniki

Poniedziałek, 28 kwietnia 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0

Trasa całkowita: Grodno - Aziory - Ostryna - Andruszowszczyzna - Dziembrów - Szczuczyn - Żałudek - Ogrodniki.

Rano po przejechaniu raptem kilku kilometrów zatrzymujemy się na kawę i śniadanie. Po chwili orientuję się. że „złapałem kapcia”. Paradoksalnie udaję mi się szybko dokonać wymiany dętki i kilka minut później jesteśmy z powrotem na trasie. Po drodze spotykamy polskich stopowiczów. Okazuję się, że ich plan jest całkiem podobny do naszego, czyli objechać wioski, zwiedzić Mińsk i uciec z kraju jeszcze przed meczem. Dojeżdżamy do miejscowości Ostryna, w której napełniamy bidony u miłego starszego Pana i wyjeżdżamy na żwirową szeroką stepową szosę, aby udać się w moje rodzinne okolice. Docieramy do miejscowości Ostrowo i nieistniejącej już wsi o nazwie Andruszowszczyzna, czyli okolicy w której do ’57 roku mieszkała moja Babcia. Chwilę później jesteśmy w Dziembrowie, w którym znajdujemy cmentarz, gdzie pochowani są moi przodkowie. Pod Dziembrowem zatrzymujemy się by odpocząć nad malowniczym zalewem. Po chwili relaksu okazuję się, że najprawdopodobniej mam gorączkę. Resztę dnia jadę nieco zmęczony, ale udaję mi się jakoś przetrwać kryzys. Wieczorem mijamy jeszcze Szczuczyn, z którego pochodzi moja druga Babcia. Po ponad 110 kilometrach drogi zjeżdżamy nieco z głównej trasy do wsi Ogrodniki. Zaczepiam tam białoruskiego chłopa jadącego powozem z pytaniem o możliwość rozłożenia „paliatki” czyli namiotu. Białorusin zaprasza do siebie na podwórko. Wieczorem częstuje nas krupnikiem z chlebem i słoniną.

Poranny widoczek z namiotu


Pierwszy kapeć już po kilku kilometrach


Droga Ostryny do Dziembrowa


Widoki Grodzieńszczyzny


Dziembrów




Polskie nagrobki na cmentarzu


Szczuczyn


Południk Struvego - jeden z 265 punktów pomiarowych na terenie Europy, który służył niegdyś do dokładnego określenia rozmiarów ziemi.


Konik u gospodarza w Ogrodnikach




  • DST 72.21km
  • Czas 03:49
  • VAVG 18.92km/h
  • VMAX 44.70km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon V3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 2: Czarna Białostocka - Grodno

Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0

Trasa całkowita: Czarna Białostocka - Kuźnica Białostocka (granica państwa) - Grodno.

Nadszedł kolejny dzień. Niebo pokryte jest ciemnymi chmurami, ale nie pada. Decydujemy się zatem na dalszą jazdę w kierunku przejścia granicznego. Teren jest lekko pofałdowany. Mijamy liczne wioski zabudowane głównie przez drewniane kolorowe domki. Zamiast kościołów, pojawia się coraz więcej cerkwi ze złotymi cebulastymi kopułami. Na jakieś 10 km przed granicą dojeżdżamy do kolejki pojazdów ciężarowych oczekujących na wjazd na Białoruś. Na chwilę przed granicą dopada nas deszcz. Karol znajduje szybko opuszczony PGR, w którym decydujemy się przeczekać ulewę popijając kawę.
Po dwóch godzinach ruszamy z powrotem w kierunku Kuźnicy. Na granicy robimy ostatnie polskie zakupy i zgłaszamy się do odprawy. Polacy przepuszczają nas niemal natychmiastowo. Po chwili zgłaszamy się u Białoruskich celników. Białorusini wyglądają na zafascynowanych faktem, że zdecydowaliśmy się jechać na mecz do Mińska na rowerach. Wypytują nas komu kibicujemy i na jakie spotkanie się wybieramy. Problem w tym, że zapytani o te szczegóły nie bardzo wiemy co odpowiedzieć, bo przecież my w ogóle hokejem się nie interesujemy. Celnicy po krótkiej miłej pogawędce przepuszczają nas przez granicę. Cała procedura trwała może maksymalnie z 30 minut. Białoruś wita nas zielenią. Droga do Grodna jest w zaskakująco dobrym stanie. Po ponad godzinie docieramy do stolicy obwodu. Miasto, które jest największym skupiskiem Polaków na Białorusi liczy sobie ok. 300 tys. mieszkańców. Objeżdżamy centrum, fotografując m.in. pomnik Lenina. Grodno jest czyste i uporządkowane. Centrum zabudowane starymi, ale odrestaurowanymi Polskimi kamienicami. Nie widać tu ani biedy, ani bałaganu.
Tuż przed zachodem opuszczamy miasto i pospiesznie zakładamy kolejny obóz. Znajdujemy ustronne miejsce tuż przy nasypie kolejowym. Po kilkunastu minutach okazuje się, że jest to uczęszczana linia kolejowa. W nocy co najmniej raz na godzinę tuż przy moim namiocie przejeżdża pociąg.

Nasze namioty na podwórku gospodarza


Podlaskie budownictwo. Domy w niektórych miejscowościach różnią się jedynie kolorami


Kolejka pojazdów ciężarowych przed bałoruską granicą


Witamy w Republice Białoruskiej. Witamy na Kresach!


Pierwsze obrazki po przekroczeniu granicy. Ten żubr pośrodku to maskotka wspominianych Mistrzostw


Grodno - w tle teatr miejski oraz pomnik upamiętniający śmierć radzieckiego żołnierza z rąk Polaków




Kresy Wschodnie 2014 (Białoruś-Litwa)

Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0

Pomysł by odwiedzić Białoruś i Litwę zrodził się w mojej głowie przed kilkoma laty. Zainspirowały mnie do tego rozmowy z moją Babcią, która pochodzi z Kresów Północno-Wschodnich. Jednym z powodów była m.in. chęć pospacerowania po cmentarzu, na którym leży mój pradziadek i nawiązania kontaktu z Polakami mieszkającymi na tych terenach od lat.
Problemem były jednak przeszkody administracyjne. Konieczność kupna wizy, ubezpieczenia, otrzymania zaproszenia i obowiązek meldunku, które skutecznie zniechęcały mnie do wyjazdu. Niemniej jednak w pewnym momencie pojawiła się okazja w postaci Mistrzostw Świata w Hokeju. Okazało się bowiem, że każdy kto kupi bilet za przynajmniej 93 000 Rubli (ok. 25 złotych) na jakikolwiek mecz hokejowy odbywający się w maju na Białorusi jest mile widziany w tym kraju, bez jakichkolwiek barier administracyjnych, włączając wizy. Kupiliśmy zatem bilety na mecz Szwecja - Dania, odbywający się 9 maja w Mińsku i wyruszyliśmy w drogę do kraju współczesnego komunizmu.

Wyprawa dzień po dniu:
Dzień 1: Jaworzno - Białystok - Czarna Białostocka;
Dzień 2: Czarna Białostocka - Grodno;
Dzień 3: Grodno - Ogrodniki;
Dzień 4: Ogrodniki - Tarasawicze;
Dzień 5: Tarasawicze - Mińsk;
Dzień 6: Mińsk - Dworce (granica BY-LV);
Dzień 7: Dworce - Wilno - Warszawa;
Dzień 8: Warszawa - Jaworzno





  • DST 37.90km
  • Czas 01:46
  • VAVG 21.45km/h
  • VMAX 43.30km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Kross Hexagon V3
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 1: Białystok - Czarna Białostocka

Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 15.05.2014 | Komentarze 0

Trasa całkowita: Jaworzno - Katowice - Warszawa - Białystok - Czarna Białostocka.

Cały tydzień przed wyprawą lekko chorowałem. Czym bliżej było do wyjazdu tym gorzej się czułem. Na dzień przed startem wciąż miałem gorączkę. Obawiałem się o swoją kondycję, ale z drugiej strony wychodziłem z przekonania, że lekkie przeziębienie nie zmieni moich planów, które nakreśliłem już jakiś czas temu.
W końcu przyszedł czas wyjazdu. Sobota, 26 kwietnia okazała się deszczowa. Zatem do Katowic zamiast rowerem dojechałem pociągiem z Jaworzna Szczakowej. Spotykam tam Karola i Marzenę i po godzinnym oczekiwaniu wsiadamy w PKP do Warszawy Centralnej. W Warszawie pada jeszcze bardziej intensywnie niż na Śląsku. Przedostajemy się na dworzec Gdański (ok. 5 km) i tam wsiadamy w PKP do Białegostoku. W stolicy Podlasia jesteśmy ok. godz. 18. Na północy nie pada, więc pospiesznie zakładamy sakwy i kierujemy się w kierunku granicy. Dojeżdżamy do Czarnej Białostockiej, w której postanawiamy założyć nasz pierwszy obóz. Znajdujemy gospodarza właściwie za drugim podejściem, u którego rodzina akurat urządziła sobie ognisko. Dostajemy od gospodarza kawałek podwórka, kiełbaski z ogniska, chleb, herbatkę. Po kolacji, jeszcze przez chwilę dyskutujemy z domownikami porównując warunki życia na Podlasiu i Śląsku, po czym kładziemy się spać.

Większość dnia spędzona w PKP


Nasza pierwsza wyprawowa kolacja